Witajcie
Po odbudowie układu hamulcowego (nowe tarcze, zaciski po reg., klocki, bębny, szczęki, cylinderki, część przewodów) i wywaleniu korektora nadal borykam się z moim zdaniem za mało skutecznym hamowaniem tylnej osi. W chwili obecnej tył mam zrobiony tak: z trójników przy przednim prawym kole, z których wychodziły oryginalnie 2 przewody na tył mam puszczone ich 20-cm kawałki które są w przedniej części auta złączone w jeden trójnikiem. Czyli na tył idzie potem jeden przewód aż do trójnika na moście. Jak wywaliłem ori korektor (nie działał i tył nie hamował w ogóle), to wstawiłem zamiast niego korektor na pokrętło https://inter-rally.pl/product-pol-5492 ... ubman.html bojąc się, że tył mnie wyprzedzi przy hamowaniu. Teraz ten korektor skręcony na 0% redukcji ciśnienia i tył nadal słabo hamuje (trochę hamuje bo jak rozkręcę korektor na 60% redukcji to przód od razu piszczy nawet na suchym a tył nic nie bierze). Z przodu mam założone tarcze i zaciski większe niż ori bo 280mm od Froty 2.5 TDS. Na stacji pomiar siły hamowania pokazał, że tył ładnie robi z siłą (dokładnie nie pamiętam) z 75% przodu, więc niby OK. Ale z prędkości 90-100km/h po deszczu strach hamować mocniej bo od razu blokuje przód i jest poślizg. Opony 31'' zimowe: przód wrangler ultragrip praktycznie nowe, tył zimówki maxxis trochę starsze. Na drodze pokrytej sypkim żwirem/ tłuczniem blokuje przód a tył nadal się kręci. Szczęki ustawione na styk w bębnach.
Czy u was bębny też tak słabo hamują?
Czy może być tak, że przez to że zamiast oryginalnych 2-ch przewodów na tył puszczony jest jeden to tył wolniej/ słabiej reaguje?