Dzisiaj i wczoraj można powiedzieć pierwsze upały. 25 stopni w cieniu. Co prawda nie ciągam przyczepy ale trochę tam po górkach i polnych drogach piłuję silnik z niewielkimi prędkościami. Mam dwa wentyle i dwa czujniki (1:1). Pierwszy załącza się przy 83 stopniach a drugi jakoś 86 chyba. Do tego cyfrowy czujnik temp. zamontowany na powrocie z chłodnicy (czyli na dolnej rurze). I takie oto mam obserwacje.
Jeden wentylator wyrabia gdy silnik się specjalnie nie męczy. Załącza się przy tych 83 stopniach i wyłącza przy 78. Ale..... jeżdżąc w terenie zauważyłem, że nawet jak się silnik nie męczy to ten pierwszy wentylator załącza się i w zasadzie nie gaśnie bo w warunkach terenowych sam nie bardzo potrafi zbić tą temperaturę do 78. Tak więc pracuje on w zasadzie cały czas. Mowa o warunkach terenowych bo na drodze nie ma tego problemu. Jak frotkę podpiłuję mocniej (górka, kopanie) to temperatura pomimo pracy jednego wentylatora ochoczo wędruje ponad 86 stopni i włącza się drugi wentylator. Wtedy na dwa widać, że pomimo obciążenia temperatura powoli spada. Dzisiaj też sprawdziłem na postoju. Zagrzałem go na jałowym i obserwowałem. Pierwszy wentylator załączył się 83 stopni i baaaaardzo powolutku zbijał temperaturę.
W związku z powyższym doszedłem do wniosku, że nie ma sensu żeby jeden wentylator piłował przez 80% czasu (lub 100% w terenie) i zrobiłem mostek. Czyli od razu przy 83 załączają się oba na raz i gasną po zbiciu do 78. W takim układzie jest zdecydowanie lepiej. Zbijanie temperatury jest znacznie efektywniejsze. Na postoju szybko się wyłączają nie mieląc ciągle bez efektu.
Ale postanowiłem sprawdzić jak praca wygląda na wiskozie. Sprawdzić bo przecież jeszcze nie miałem okazji. Zamontowałem moją starą obudowę i wiatrak z zaspawaną wiskozą. Odpaliłem i również czekałem na jałowym aż się zagrzeje (czyli test jak wyżej). Oczywiście się nie doczekałem
przecież zaspawana robi huragan więc jak tylko termostat się ciut otworzył (poniżej 80 stopni) to momentalnie ciepło z chłodnicy wyssało. Dosłownie wyssało bo na powrocie wskaźnik temperatury nie poderwał się powyżej 45 stopni. W efekcie wskaźnik temperatury z blatu leżał grzecznie na 80 stopniach a ja powrót miałem 45 stopni.
Wniosek z tego jest taki że elektrowentylator pozwala się nagrzać optymalnie do 90 stopni i cyklicznie nadmiar wychładza trzymając w obiegu temperaturę cieczy 80-85 stopni. Na blacie wskazówka idealnie na 90 stopniach. Wiskoza na sztywno wychładza zdecydowanie za mocno.
W najbliższych dniach albo tygodniach, jeżeli pozwolą na to warunki pogodowe (czyli znowu przynajmniej 25 stopni w cieniu) postaram się sprawdzić w terenie obecną pracę elektrowentylatorów czyli zmostkowane oba w zakresie 83-78 stopni.
Co wy o tym myślicie? A może ktoś ma wiskozę (sprawną) i cyfrowy pomiar cieczy na powrocie? Bo tego mi brakuje do porównania.
A może powinienem ustawić elektrowentylatory o 10 stopni niżej żeby trzymały tak jak wisko 80stopni na blacie?
P.S. Wydaje mi się że mam chłodnicę wody od DTI. Wydaje mi się bo jest nówka ale mocowania obudowy wiatraków pasują mi do mocowania wentylatorów (mam z dti) a nie pasują do oryginalnej obudowy wentylatora wisko. Może ta chłodnica od DTi była mniejsza/cieńsza? Jakie macie wymiary?