nightman napisał(a):...ale jakiś czas temu ktoś to nawet porównywał do odgłosu odrzutowca wyłączającego silnik :
Tak, jam ci to porównanie zapodawał.
Brzmiało to , jak wygaszanie turbin w Jumbo-jecie, tylko ten dźwięk, bo DC już ma inne tony, a Mc Donnell Douglas zupełnie inaczej wygasza. Nie ważne samoloty, ważna turbina.
Tak sobie "świstała" parę lat, aż zdechła w najmniej ciekawym momencie.
Wszystkie kanały do- i wylotowe były szczelne.
Rzecz jest w czym innym.
Na wylocie części gorącej jest taka blaszka, cienka, jakby spodek pod szklanką do herbaty.
Pomiędzy obudową , a wirnikiem.
I to cholerstwo pozwala sobie pękać, a pękając odkształca się i trze o wirnik. Początkowo tylko czasem, ale ponieważ ilość obrotów turbiny jest spora, to to "czasem" szybko powoduje zatarcie wirnika i ogólną demolkę.
W moim przypadku np. cały olej szedł przez turbo do rury wydechowej i w przestrzeń.
A dbałem o francę, nie można rzec złego słowa - po prostu przyszedł na nią czas zgonu.
BALKANDRIVER