Witamy ! |
---|
|
Jake napisał(a):Brzmi obiecujaco. Dasz rade do 3 czerwca?
diabeł napisał(a):jest do ogarnięcia tylko piwo się skończyło
Dodałbym do tego to, że każdy swap to rzeźba. A wsadzanie silnika, który nigdy nie był fabrycznie montowany w danym modelu to już rzeźba do kwadratu. Zrobienie tego na tip-top, żeby wszystko działało jak z fabryki i tak też wyglądało wymaga dużo czasu i kosztów przekraczających wartość auta. Dlatego idzie się na kompromisy a priorytetem jest, żeby dało się w ogóle jeździć. Potem można sobie dłubać pierdoły, o ile się komuś chce i go stać.diabeł napisał(a):musisz żyć ze świadomością że to nie jest nowe auta i części które montowałem też. w każdej chwili może się coś urwać lub ukręcić.
Eee, sami mi je oddaliście jak przyjechałem po silnik. Nie wiem czy by dały się dopasować do 3.1 (kompresor w innym miejscu), ale wystarczyło powiedzieć, że się mogą przydać i bym nie brał.Jake napisał(a):Umawialismy sie na zrobienie klimy, mowisz, ze nie udalo Ci sie znalezc przewodow, wiec nie zrobiles.
Powiem ci, że mnie też się wydawało, że wyszykowałem Frotę na zlot. Pojeździłem nią trochę, nawet byłem w terenie na próbę i wszystkie testy silnik i napęd zdały. A ledwo wyruszyłem na zlot, to po 3km urwał się wał, bo krzyżak pękł. No pech po prostu. Trudno, kupiłem od razu nowy, wstawiłem, wyruszam znowu a po 15km wykręciła się śrubka z wałka kompresora klimy i zaczęło dzwonić. No nie mogła wcześniej jak testowałem auto? Ale kij z tym, miałem taką pod ręką, wkręciłem i 150km na zlot przejechałem już bez przygód. Dortarłem parę godzin później niż planowałem, ale grunt, że w ogóle. Okazało się, że to jednak nie koniec problemów. W sobotę jedziemy sobie asfaltem na miejsce upalania a tu po 10km coś hukło pod maską i napier..., że uszy puchną. Skręciłem na chodnik, zatrzymałem się a silnik sam zgasł i nie daje się odpalić. No większego to chyba w życiu nie miałem. Myślę sobie: coś źle w silniku złożyłem i poszła panewka, tłok się urwał albo coś równie tragicznego i ze zlotu Wezwałem pomoc, sholowali mnie na bazę, próbuję odpalić silnik na holu, nic z tego, załapuje na chwilę z wielkim łomotem i gaśnie. Wygląda na to, że kaput. Rozrusznik nawet nie daje rady nim obrócić. Ale się przyjrzałem bliżej sprawie i widzę zmielony łącznik wałka kompresora i jego sprzęgło. Śrubka którą wkręciłem na szybko wciąż trzyma, ale druga puściła no i wszystko się pogięło i sklinowało. No to dawaj wywalić ten wałek. Udało się, choć dostęp tam tragiczny. Silnik odpalił od strzała i chodzi idealnie. No to ruszamy z powrotem w teren, ale co to? Nie działa wspomaganie kierownicy Zaglądam pod maskę: pasek jest, pompa się kręci, ale najwyraźniej szlag ją trafił jak wałek się sklinował a pasek dalej napędzał. No trudno, upalałem bez wspomagania, powrót do domu też mnie wymęczył, ale nic nowego się nie wydarzyłonikt nie mowi tu o robocie tip-top z wypolerowaniem kazdej srubki, tylko o oddaniu jezdzacego auta, o ktore nie trzeba sie bac, ze sie rozkraczy po pierwszym tysiacu kilometrow.
No i to jest konkret, który pomoże następcomJake napisał(a):Weze od TDS diabeł przymierzał, okazalo sie, ze jest zupelnie inne przylacze w sprezarce
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość