Bez urazy, ale ten artykuł bazuje na niewiedzy przeciętnego Polaka i manipulacji słowami (w artykule pojawia się "rozbicie całkowite"). Szkoda całkowita jest terminem, który oznacza nic innego jak przewyższenie kosztów naprawy nad wartością pojazdu przed szkodą. Nie ma to nic wspólnego ze stanem technicznym pojazdu i określeniem jego zdatności do jazdy.
W grudniu 2011 zaliczyłem kolizję swoim VW. Efekt - szkoda całkowita. Do dnia dzisiejszego nie naprawiłem nawet jednego z uszkodzonych elementów. Jeżdżę więc samochodem po szkodzie całkowitej i to bez naprawiania go

A to dopiero historia. Może Fakt to opublikuje? Zdjęcia furory by nie zrobiły, ale tytuł byłby szokujący.
A teraz do sedna - opis szkody. Mam przetarte: drzwi przednie prawe, drzwi tylne prawe, błotnik przedni prawy i prawy zderzak. Błotnik poza przetarciem jest delikatnie wgnieciony. Koszt naprawy: ok. 4500 zł, wartość pojazdu: 3200 zł, wynik: szkoda całkowita.
Wracając do artykułu. Jeżeli samochód został naprawiony właściwie, to w czym problem? Najistotniejsze żeby sprzedający nie wkręcał wałów, że 100% bezwypadkowy itp. Ale to już temat-rzeka podobnie jak kręcenie liczników.
Opinia większości nie jest równoznaczna z prawdą.