Książki to najpierw trzeba nauczyć się czytać. Kolorowanki są oczywiście OK dla przedszkolaka. Nawet teraz z tym łatwiej, bo od groma wzorów w sieci do wydrukowania. Dla każdego znajdzie się coś ciekawego. Tylko, że to nie przykuje dziecka do biurka na dłuższy czas. Poza tym kolorowanki są też na tablety, ale wiadomo, że palcem to co innego a nie do każdego jest rysik. Za to można wykasować/wyretuszować błędy, co bardzo obniża frustrację dziecka.
Potępianie w czambuł tabletów jest bez sensu, bo z technologią się nie wygra. Ale można (i należy) ją umiejętnie wykorzystać. Obok w/w kolorowanek są też książki w wersji elektronicznej a także cała masa gier edukacyjnych dla maluchów od nauki języków, pisania, czytania, liczenia, przez trening pamięci po logiczne łamigłówki, które większość dorosłych przerosną. Ale oczywiście jak ktoś tableta kojarzy tylko z filmami, FB i debilnymi gierkami pisanymi na kolanie przez weekend, to sorry.
Ja pierwszy komputer dostałem w wieku 7 lat. Moje dzieci dostały swoje pierwsze tablety jak miały 3 z hakiem. A jednak potrafią się bawić również bez nich. Ja większość dzieciństwa spędziłem na podwórku a i tak przeczytałem tony książek pomimo zarwania niejednej nocy przy kompie nad jakąś gierką. Nie demonizujmy sprawy. Można na siłę kupować dziecku drewniane klocki, ale ono i tak zawsze będzie wolało LEGO, bo bardziej kolorowe i więcej można z nich wykombinować. Przeginanie w drugą stronę też jest złe, bo wzbudzi z kolei u dziecka poczucie wyższości. Najlepiej trzymać się przeciętnej a standardem teraz jest, że dzieci mają dostęp do elektronicznych zabawek. Takie czasy i ja z tym nie walczę, bo Amiszem nie jestem

Ale oczywiście zainterweniowałbym, gdyby przybrało to patologiczne rozmiary i dziecko świata by nie widziało spoza ekranu.
@Semir, w sumie to nie wiem po co ten wątek założyłeś. Było kupić po prostu to, na co Cię stać i jest dostępne w sklepie za rogiem, żeby było gdzie potem reklamować. Nawet te z najniższej półki wystarczą do zastosowań edukacyjno-rozrywkowych, polegną tylko na wymagających gierkach z wypasioną grafiką 3D. Przedszkolakowi nie ma sensu kupować nic drogiego, bo i tak długo to nie pożyje. Dzieci z natury są nieostrożne i rozbicie ekranu to jedynie kwestia czasu. Upuści, strąci ze stołu, usiądzie na nim. Mojej córce udało się nawet w czasie gry palcem wgnieść ekran tak, że pękł. Nie sądziłem, że 4-letnie dziecko ma tyle siły
