Witam!
Na początku napięcie ładowania (wskaźnik akumulatora) "podskakiwał" na wyższych obrotach, tzn. gdy kopnąłem gaz, wskazówka podnosiła się wraz ze wzrostem ilości obrotów silnika.
Myślałem, że to normalne (choć przecież za to ma odpowiadać regulator napięcia).
Nikomu to nie przeszkadzało do czasu aż pewnego pięknego dnia odpalam autko... brak ładowania z alternatora
Kontrolka akumulatora świeciła (żarzyła się - nigdy nie świeciła normalnie, pełną mocą), a wskaźnik pokazywał ok połowy, po włączeniu świateł spadało poniżej.
Okazało się, że padł regulator napięcia - nowy + szczotki 40zł (Kraków)
Po wrzuceniu nowego, ładowanie powróciło, nie ma "skoków ładowania", jak wcześniej, a kontrolka akumulatora świeci normalnie (albo nie świeci w ogóle
)
Autko odzyskało kulturę pracy - jakiś czas przed tą awarią zaczęły mi niskie obroty szwankować, tzn. po starcie były bardzo niskie ~300 - 600, po chwili wzrastały do ~2000 - 2500 i powoli spadały do ~600 - 1000.
Mam nadzieję, że komuś opis pomoże.
Jeżeli jest "nietechnicznym językiem", to proszę o poprawę.