Zrobiłem dalsze badania.
Otworzyłem moduł grzania świec i rzeczywiście oprócz przekaźnika (wyjścia na świece są zmostkowane) jest tam płytka z elektroniką SMD. Zawiera całkiem spory chip oraz parę dodatkowych elementów. Pobadałem, co się dzieje w tym module przy odpalaniu i potem w trakcie pracy silnika. Wygląda na to, że moduł jest sprawny. Odłącza świece po rozgrzaniu się silnika (tzn. komp silnika mu tak każe). Nie wiem do czego jest ten chip skoro i tak pracą steruje komp, ale być może ten moduł ma opcję pracy autonomicznej, która zwyczajnie nie jest wykorzystywana. Z oglądu ścieżek na płytce wynika, że niektóre wyprowadzenia nie są nigdzie podłączone (chyba, że ścieżki przebiegają gdzieś pod chipem). A może te styki służą kompowi do odczytu z modułu, co się dzieje na przekaźniku?
Wyjścia na świece są podpięte do chipa, więc powinien potrafić wykryć awarię przekaźnika. Tylko, że jak napięcia na wejściu przekaźnika nie ma (bo wyjmę bezpiecznik), to komp na zegarach nie sygnalizuje żadnego problemu. Dziwne to trochę, ale raczej nie tu mam problem.
Znalazłem też bezpiecznik FL4. To ten skrzynkowy pod maską, najbliżej grodzi. U mnie nie miał szybki, więc założyłem, że to 30A jak ten obok niego (kolor taki sam, różowy). Ale drut w środku jakby grubszy, więc może faktycznie to 50A. Przy okazji zajrzałem pod spód do okablowania skrzynki i ktoś tam rzeźbił, ale przy przewodach do przekaźnika dmuchawy. Tego już nie zgłębiałem, bo nawiew działa.
Zatem ponownie głównym podejrzanym został rozrusznik. Tylko nie mam już pomysłów jak to udowodnić bez podmiany na inny (a zapasowego nie mam) ani jak naprawić obecny (szczotkotrzymacz jest nowy, uzwojenie rotora przebadane pod kątem przerw, wizualnie wszystko OK). Zachowuje się jakby robił zwarcie na akumulatorze w momencie przekręcenia kluczyka, gdy automat dosunie bendix i poda napięcie na silnik. Tylko, że na stole działa. Czary jakieś