Powitanie i zapytanie.

Witam, mam na imię Krystian, mam 25 lat, mieszkam i pracuję w Jeleniej Górze.
We Fronterze zakochałem się już wiele wiele lat temu. Niestety, ze względu na różne koleje losu jak i brak stabilizacji życiowej to wspaniałe autko pozostawało jedynie w sferze marzeń. Przez cały ten wcześniejszy czas nie miałem możliwości rozpocząć nawet kursu na prawo jazdy, nie mówiąc już o kupnie i utrzymaniu własnego auta. Przed dwoma czy trzema laty odkryłem stronę i forum fanklubu, na które regularnie wracałem czytając każdy dostępny materiał oraz wiele tematów. W dalszym ciągu jednak tylko jako gość, z zazdrością spoglądający na Frontery czasami goszczące na jeleniogórskich drogach (i bezdrożach). Któregoś razu spotkałem nawet auto klubowicza poznając po naklejce zaparkowane gdzieś w centrum.
Na szczęście od jakiegoś czasu sytuacja się zmieniła na nieco lepsze. Do tego stopnia że na kurs mogę już sobie pozwolić (co aktywnie czynię), oraz odkładać pomału fundusze na własny samochód, a po jego ewentualnym zakupie utrzymać go i korzystać z jego dobrodziejstw. I stąd bierze się moje startowe pytanie. Czy dobrym pomysłem jest świeżo po otrzymaniu prawa jazdy wsiadać od razu w samochód pokroju Frontery?
Na kursach jeździ i uczy się na małych autach, Micrach i Coltach. A Frontera jak nietrudno zauważyć jest dużo większa i cięższa niż wymienione pojazdy. Domyślam się, że osoba która na co dzień jeździ przykładowo Matizem po wejściu do Frontery czuje się jakby jechała małym czołgiem. Na wszelkich forach i portalach w internecie wszyscy skazują świeżych kierowców raczej na małe auta i stanowczo odradzają pakowanie się od razu w pojazdy wielkie czy szybkie (albo jedno i drugie). Wiadomo - chodzi o bezpieczeństwo na drodze zarówno swoje jak i innych uczestników. Myślę jednak, że w tej kwestii większość zależy bardziej od charakteru i odpowiedzialności człowieka niż samych tylko gołych umiejętności.
Od siebie mogę tylko dodać, że od zawsze dużo bardziej fascynowała mnie jazda w terenie niż potrzeba wyprzedzania wszystkich. W wojsku gdy była okazja uwielbiałem pakować się do szoferki Stara 266 czy ZIL 131 i siedząc obok kierowcy pokonywać poligonowe "czołgówki" z załączonym 6x6.
Tak więc wracając do pytania: Warto od razu rzucać się na głębszą wodę i dążyć do posiadania Frontery, czy może jednak tak jak sugerują wszyscy, zacząć od czegoś małego i dalej czekać na wymarzone auto?
Dziękuję i pozdrawiam.
K.K.
We Fronterze zakochałem się już wiele wiele lat temu. Niestety, ze względu na różne koleje losu jak i brak stabilizacji życiowej to wspaniałe autko pozostawało jedynie w sferze marzeń. Przez cały ten wcześniejszy czas nie miałem możliwości rozpocząć nawet kursu na prawo jazdy, nie mówiąc już o kupnie i utrzymaniu własnego auta. Przed dwoma czy trzema laty odkryłem stronę i forum fanklubu, na które regularnie wracałem czytając każdy dostępny materiał oraz wiele tematów. W dalszym ciągu jednak tylko jako gość, z zazdrością spoglądający na Frontery czasami goszczące na jeleniogórskich drogach (i bezdrożach). Któregoś razu spotkałem nawet auto klubowicza poznając po naklejce zaparkowane gdzieś w centrum.
Na szczęście od jakiegoś czasu sytuacja się zmieniła na nieco lepsze. Do tego stopnia że na kurs mogę już sobie pozwolić (co aktywnie czynię), oraz odkładać pomału fundusze na własny samochód, a po jego ewentualnym zakupie utrzymać go i korzystać z jego dobrodziejstw. I stąd bierze się moje startowe pytanie. Czy dobrym pomysłem jest świeżo po otrzymaniu prawa jazdy wsiadać od razu w samochód pokroju Frontery?
Na kursach jeździ i uczy się na małych autach, Micrach i Coltach. A Frontera jak nietrudno zauważyć jest dużo większa i cięższa niż wymienione pojazdy. Domyślam się, że osoba która na co dzień jeździ przykładowo Matizem po wejściu do Frontery czuje się jakby jechała małym czołgiem. Na wszelkich forach i portalach w internecie wszyscy skazują świeżych kierowców raczej na małe auta i stanowczo odradzają pakowanie się od razu w pojazdy wielkie czy szybkie (albo jedno i drugie). Wiadomo - chodzi o bezpieczeństwo na drodze zarówno swoje jak i innych uczestników. Myślę jednak, że w tej kwestii większość zależy bardziej od charakteru i odpowiedzialności człowieka niż samych tylko gołych umiejętności.
Od siebie mogę tylko dodać, że od zawsze dużo bardziej fascynowała mnie jazda w terenie niż potrzeba wyprzedzania wszystkich. W wojsku gdy była okazja uwielbiałem pakować się do szoferki Stara 266 czy ZIL 131 i siedząc obok kierowcy pokonywać poligonowe "czołgówki" z załączonym 6x6.
Tak więc wracając do pytania: Warto od razu rzucać się na głębszą wodę i dążyć do posiadania Frontery, czy może jednak tak jak sugerują wszyscy, zacząć od czegoś małego i dalej czekać na wymarzone auto?
Dziękuję i pozdrawiam.
K.K.