Witam,
Mam "typowy" okazuje się problem i nie problem.. sam nie wiem - jest to co najmniej śmieszne, a zarazem wnerwiające i budujące mieszane odczucia w stosunku do całego rządu, przepisów, państwa...
Otóż około 3 lata temu zakupiłem Opla fronterę Sport (3 drzwi) od sprzedawcy który ma zarejestrowaną firmę i zajmuje się sprowadzaniem samochodów z zagranicy. Kupno jak kupno wyglądało normalnie.. pojechałem, obejrzałem, wypłaciłem, dostałem fakturę i komplet dokumentów. Następnie dokumenty przekazałem do tłumaczenia, opłaciłem opłatę recyklingową, zaniosłem wszystko co potrzeba do wydziału komunikacji w celu rejestracji auta na mnie i moją żonę jako współwłaściciel. Po kilku tygodniach odebrałem twardy dowód rejestracyjny i na tym się niby skończyło. W między czasie sporo dołożyłem do auta kupując nowe felgi, opony, naprawiając co niektóre rzeczy itp. ale to nie w tym rzecz.
Po trzech latach od zakupu dostaję dwa pisma od urzędu celnego (jedno dla mnie, drugie dla mojej żony). Okazuje się, że jest to wezwanie w sprawie opla frontery i, że mam się stawić w odpowiednim terminie i godzinie w celu oględzin pojazdu i wszystkich dokumentów dotyczących tego pojazdu. Oczywiście w wezwaniu po za straszeniem karą w wypadku niestawienia się na "wizytę" i kilku paragrafów karnych nic nie pisze o tym w jakim to celu chcą oglądać moje auto i papiery. Zadzwoniłem do nich i pytam o co biega, miła w sumie baba odpowiedziała mi, że oni konkretnego nie chodzi i, że nie będę niczego musiał płacić mam tylko się stawić w określonym terminie z samochodem i papierami (jak zaznaczyła wszystkimi jakie posiadam). Nic więcej nie chciała mówić powtarzała jak opętana, że płacić nie będę musiał, że chcą tylko zrobić oględziny auta i papierów.
Następnie zadzwoniłem do znajomego który sprowadza auta i mówię o co chodzi. Ten mi na to, że najprawdopodobniej chodzi o to, że nie została zapłacona akcyza za samochód osobowy ja mu na to, że moja forta była od początku jako ciężarowy samochód (ciężarowy miał wpisany w zagranicznych papierach no i w polskich papierach też to ma bo tak zostało). Kolega grzecznie mi wyjaśnia, że "no to co!" tam był jako ciężarowy a u nas nie spełnia kryteriów ciężarowego i będzie trzeba zapłacić akcyzę jak od osobówki... Szczerze jak kupowałem to auto nie zwracałem na to uwagi po prostu chciałem kupić takie auto a czy ten ma ciężarowy czy osobowy to co mnie to - w sumie ten co mi sprzedawał powinien zapłacić akcyzę jeśli byłby to samochód osobowy ale że był to ciężarowy to był zwolniony i nie płacił. Bo gdy podczas kupna się go pytałem czy wszystko jest uregulowane, żebym ja nie musiał bulić, dopłacać do tego interesu odparł, że wszystko jest OK.
Podsumowując, ze 99,9% urzędowi celnemu chodzi o cło od samochodu osobowego. W dowodzie polski mam wpisane samochód ciężarowy i 4 miejsca siedzące, za granicą był jako samochód ciężarowy (mam ksera oryginalnego dowodu i tłumaczenie). Posiadam fakturę marża zakupu i dokumenty z przeglądu które mówią, że ten samochód jest w kategorii ciężarowej.
Teraz pytania:
Czego mogę spodziewać się w trakcie jak i po "wizycie"?
Czy urząd celny może mi zabrać (zarekwirować) samochód do czasu wyjaśnienia, np. kiedy nie zostanie zapłacona akcyza lub cło od samochodu osobowego, czy do czasu kiedy nie zostanie naniesiona zmiana w dowodzie, że to auto osobowe?
Czy musi ze mną jechać też żona - bo w końcu ona też dostała wezwanie jako współwłaściciel?
Czy zainstalowanie jakieś grodzi w postaci kratki (np. za tylnymi fotelami, za nagłówkami) pomogłoby w rozpoznaniu tego auta jako auto ciężarowe?
W jaki sposób mogę zachować to auto jako auto ciężarowe?
Czy to ja będę musiał płacić ten podatek, czy ten kto mi sprzedał to auto?
W jakiej jestem sytuacji? Co mogę i czego mogę się spodziewać po wizycie z autem i papierami w uc.
Za wszystkie informacje z góry dziękuję.
W powyższym tekście użyłem określeń cło i akcyza jako równoważne ... w sumie nie wiem czy są one równoważne ale proszę o wyrozumiałość.
Pozdrawiam.