przez Krogulec » 16 mar 2010 11:16:40
Jakiś czas temu w zalewie mietkowskim koło Wrocławia spuszczono wodę i powstały bardzo duże piaszczyste plaże (większa częsć plaż to totalne zadupie).
Pomysł powstał z biegu po zobaczeniu tych plaż - trzeba pochasać, zapiołem przód i rura.
Po godzinie miałem już wracać, ale postanowiłem jeszcze zrobić kółko na pełnym gazie, no i wbiłem się w muł który nie miał dna, tylko 2-3 cm na powierzchni twardej skorupy można było po tym chodzić, ale frota odrazu siadła.
Zostawiłem żonę, a była ok. 16.00 (ściemniało się ok. 17.30) i naprzód szukać traktora. Ktoś mnie podrzucił do wsi i znalazłem rolnika który w niedzielę był gotów odpalić maszynę za odpowiednią kwotę.
Wyciągał mnie około 1 godziny stalówkami z odległości około 50 m (tyle się wbiłem w ten syf). Liny pękały, traktor się rył, robiło się ciemno, do domu około 40 km. To są piękne chwile. Gdyby frota nie była na ramie dzisiaj miałbym tylko pół wozu reszta by została tam na wieki.
Ale jak mówi stare powiedzenie z każego g... można się wygrzebać.
Wyciągnołem naukę (jak poprzednicy) i jeżdże albo z kimś, albo sprawdzam teren przed wjazdem.