Ależ ja ich w ogóle nie oszczędzam. Atakuję górki, czasem przedni napęd w połowie wymięka, ale zedrzeć do końca się nie chce. Zupełnie jakby to przeskakiwanie było zaprojektowane umyślnie w celu ochrony zębów przed urwaniem z powodu przeciążenia. Co ciekawe kiedyś zimą wjechałem ze śniegu na czarne nie wyłączając napędu (wtedy jeszcze nie wiedziałem, że można przełączyć 4H na 2H bez zatrzymywania się) i wtedy sprzęgiełka nie strzelały natomiast uszkodziłem przedni wał. Do dziś się telepie tak, że nie idzie jechać więcej jak 50km/h z zapiętym przodem. Myślałem, że chodzi tylko o krzyżaki, więc je wymieniłem, ale się okazało, że rozwalił się również w środku (nie udało mi się tam dostać, by sprawdzić czy da się coś na to poradzić). Czyli wał do wymiany, ale się nie pali, bo wkurza tylko zimą. W terenie to nie przeszkadza w ogóle. Co do manuali to dzięki za propozycję, ale najpierw będę musiał wymienić półoś, bo kiedyś spadł seger (teraz już wiem jak się zabezpieczyć przed tym) i się wysunęła ze sprzęgiełka, co zaskutkowało zeszlifowaniem wieloklinu wraz z wewnętrznym rowkiem na seger od manuali (terkot był taki sam jak zwykle, więc dopiero w garażu odkryłem, co się stało). Do wymiany kwalifikują się też już gumy na przegubach, ale dam sobie z tym spokój. Jak przegub padnie, to wtedy wymienię półoś a przeguby z gumami będą w komplecie. Wtedy nadejdzie czas na manuale. Skatowałem już nieźle to auto i doprowadzenie przedniego napędu do ładu będzie wymagało większej inwestycji, ale trzeba na nią zebrać fundusze a do tego czasu będę gnębił te sprzęgiełka dalej. Na razie zebrałem środki na opony MT, co powinno przyspieszyć agonię
Zastanawiałem czy nie opłacałoby mi się kupić bądź sprowadzić jakiegoś Anglika na części. Mogłoby wyjść taniej niż kupowanie kolejnych części (zwłaszcza jakby był już trochę zmotany), bo blacharkę też już nieźle o drzewa i dziury poobijałem (ostatnio tył i zderzak). Może nawet miałby lusterka z regulacją wygodniejszą niż ręczne ustawianie szybki (żonie się nie chce i cofając już zrobiła face lifting jednemu płaszczakowi).