Strona 1 z 2

Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 08 wrz 2011 07:32:51
przez jrzeuski
Oczko się urwało temu mi...amortyzatorowi. Trafił na kamień, powstała dziura i olej wyciekł. Dobry był i pewnie by jeszcze długo pożył, więc wpadłem na pomysł przyspawania oczka z powrotem, ale nie wiem jak go z powrotem napełnić. Wlać olej przed zaspawaniem? Na wydłużonym czy skróconym? Wie ktoś ile oleju powinno być?

Przez otwór widać w środku łeb śruby, która prawdopodobnie trzyma obie części razem. Obudowa ma perforację jakby pod uchwycenie jej w imadło a końcówka chyba się odkręca dając dostęp do tej śruby. Dobrze kombinuję? Robił to ktoś kiedyś? Jak przyspawam oczko to spróbuję to odkręcić. Wtedy wlanie nowego oleju byłoby z pewnością prostsze i będzie można ilość dobrać eksperymentalnie. Wie ktoś w ogóle jak taki amor składają w fabryce? Od razu powiem, że Discovery nie mam i nie mogę obejrzeć w "Jak to jest zrobione" :D

PS. Uwagi o bezsensowności tego pomysłu sobie darujcie. Amor i tak jest na straty (nowy już wstawiony), ale jakby się go udało przywrócić do życia, to zostałby jako tymczasowy zapas w razie kolejnego spotkania z kamieniem. Poza tym ja lubię wiedzieć jak coś jest skonstruowane, więc sekcja i tak go nie ominie :twisted:

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 08 wrz 2011 11:09:07
przez FROTERKA
Uważaj, żeby Ci nie wybuchł w czasie tego spawania.

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 08 wrz 2011 11:28:37
przez jrzeuski
Właśnie dlatego kombinuję jak nalać oleju po a nie przed ;-)

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 08 wrz 2011 11:56:47
przez FROTERKA
Zrób maleńką dziurkę u góry, przez którą wlejesz, potem ja zaspawasz jednym smarkiem.
Co do oleju to kwestia ilości i gęstości, żeby amor nie był za twardy.

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 08 wrz 2011 12:20:22
przez jrzeuski
FROTERKA napisał(a):Zrób maleńką dziurkę u góry, przez którą wlejesz, potem ja zaspawasz jednym smarkiem.
Z tym, że olej wylał się dołem i to powoli kapiąc, więc wolę go wlać tą samą drogą zamiast robić dziurę z przeciwnej strony. Zauważyłem, że olej ma możliwość przeciekania między górną a dolną częścią. Dało się go jeszcze trochę wypompować. Tak samo przedostaje się powietrze (słychać syk przy szybkim ruchu). I to jest chyba "by design" a nie oznaka jakiejś awarii.
Co do oleju to kwestia ilości i gęstości, żeby amor nie był za twardy.
To co udało mi się jeszcze z niego wydostać miało czerwony kolor i dość rzadką konsystencję. Wygląda jak olej do serwo kierownicy, czyżby to ten sam (klasy Dexron II)? :niewiem:

Martwi mnie jeszcze, że sprawny amor puszczony luzem rozciąga się na maxa, co oznacza, że tam jest stale jakieś nadciśnienie. To może przekreślić moje plany. Chyba, że jak dostanę się do tej śruby w środku to rozwikłam zagadkę skąd to ciśnienie się bierze.

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 08 wrz 2011 15:20:35
przez brum
jrzeuski napisał(a):Dobry był i pewnie by jeszcze długo pożył, więc wpadłem na pomysł przyspawania oczka z powrotem,


Obrazek

jrzeuski napisał(a):Uwagi o bezsensowności tego pomysłu sobie darujcie.

nie potrafiłem

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 08 wrz 2011 16:47:08
przez kwinto1971
Właśnie się popłakałem ...a emotów mi brak

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 08 wrz 2011 19:47:49
przez Arni
Jak chcesz go koniecznie reanimowac, to zważ na bardzo dokładnej wadze ile waży dobry amor a ile uszkodzony. Róznice w wadze wyrównasz dolewając oleju. Dolewa się na wydłużonym.

PS. Amory z jakiegoś lublina czy poloneza naprawde nie są takie drogie :)

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 09 wrz 2011 01:42:51
przez JJKILLER
Niech chłopak kombinuje, a nuż Mu się uda ;)
Ja kiedyś wykręciłem z żyrandola przepaloną żarówkę i okazało się że żarnik się przepalił ale nie urwał, i tylko zwisał między tymi drucikami co go trzymają, więc tak kręciłem żarówką na różne strony że w końcu oba końce żarnika się splątały i... żarówka jeszcze z rok świeciła w żyrandolu :D


Dawaj Jacek, wierzę w Ciebie :D ;)

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 09 wrz 2011 08:16:26
przez jrzeuski
Arni napisał(a):Jak chcesz go koniecznie reanimowac, to zważ na bardzo dokładnej wadze ile waży dobry amor a ile uszkodzony. Róznice w wadze wyrównasz dolewając oleju. Dolewa się na wydłużonym.
Że też sam na to nie wpadłem... :beer:

JJKILLER napisał(a):Dawaj Jacek, wierzę w Ciebie :D ;)
Po weekendzie dam znać jak mi poszło :) Naprawiać żarnika w żarówce to jeszcze nie próbowałem, ale miałem już taką wyjętą z oprawki z podlutowanymi kabelkami do elektrod :twisted: Długo jeszcze świeciła :D Ale pomysł jak najbardziej :>: bo teraz mocna żarówka to niemal na wagę złota jest po unijnym zakazie produkcji :wsciekly: Może trzeba pomyśleć nad otworzeniem serwisu? :idea: Recykling chyba jest dozwolony :D

@brum: Słyszałeś kiedyś o MacGywerze? Brał u mnie korepetycje :mrgreen:

Amortyzatory nie rosną na drzewach, więc jakoś da się je poskładać :P Pytanie tylko czy metody garażowe do tego wystarczą czy trzeba do tego mieć całą fabrykę. Przecież skoro tłok i cylinder są OK, to szkoda wyrzucać na złom tylko dlatego, że olej wyciekł, bo się dziura wybiła. Jak mi siadł podnośnik i olej się wylał, to go rozebrałem, dorobiłem uszczelkę, nalałem oleju i chodzi jak nowy.

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 09 wrz 2011 08:43:13
przez smike
jrzeuski napisał(a):..., to szkoda wyrzucać na złom tylko dlatego, że ... ... i chodzi jak nowy.


hmmm, jakbym mojego ojca słyszał...
kiedyś 2 dni regenerował jakiś kranik paliwa do rometa, a nowy w sklepie jakies 15zł kosztował...
tak mają pasjonaci :wink:
swojego czasu nie liczą... :)

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 09 wrz 2011 09:25:13
przez jrzeuski
smike napisał(a):tak mają pasjonaci :wink:
swojego czasu nie liczą... :)
No, widzę, że czaisz o co chodzi. Satysfakcja z naprawy jest o wiele większa niż z kupna nowego. Niestety takie świry są już wymierającym gatunkiem zaciekle tępionym przez konsumpcyjne społeczeństwo :(

Niedawno ukręcił mi się tryb zdawczy w pilarce. Mogłem pójść do sklepu i kupić nową, ale ileż razy tak można? To była już trzecia. Przyspawałem go z powrotem i hula dalej. To samo jest z wiertarkami. Tam się najczęściej łożyska rozpadają od udaru. Wymiana łożyska i działa dalej. Co z tego, że stać mnie na nową, ale samo łożysko to tylko parę złotych a cała reszta jest sprawna, więc czemu miałaby trafić na śmietnik? Czasu naprawy nie liczę, bo to przecież jest czysty relaks :D

Parę tygodni temu córce pękło hula-hoop. Większość ludzi udałaby się do sklepu i kupiła nowe, ale ja wolałem wziąć je na warsztat, znaleźć kawałek rurki pasującej średnicą do środka przewiercić całość na wylot, wbić kawałek drutu, opiłować, żeby nie wystawał i gotowe. Radość dziecka - bezcenna. Syn to mi już sam przynosi do garażu połamane zabawki, żeby tata naprawił. Dzieci sąsiadów niosą swoje na śmietnik i proszą rodziców o nowe. Dramat... A przecież wystarczy trochę kleju, lutownica, nitownica i mogą jeszcze długo służyć. I co z tego, że widać, że są po naprawie? Dla dziecka najważniejsze jest, że działa. Pomijam już fakt, że dzieci często przywiązują się do swoich zabawek a kupno identycznej jest często niemożliwe. Gdyby jeszcze istniał klej do PP/PE (tzn. jeden jest, ale kosztuje krocie i nie miałem okazji go wypróbować). Nie wierzę, że to jest jakiś problem techniczny dla współczesnej cywilizacji. Raczej komuś bardzo zależy na jednorazowości przedmiotów wykonanych z tego popularnego materiału.

We Frocie jeżdżę na pospawanych sprężynach. Pękły już kilka razy, ale jeszcze nigdy w tym samym miejscu, które spawałem. Ostatnio znów jedna poszła i jest w kolejce tuż za tym amorem, bo jego naprawa jest ciekawsza :D Na razie wstawiłem sprężynę od Sporta zakupioną swego czasu od Chudego i się okazuje, że wymiarami pasuje, ale ma pół zwoju mniej niż te od Longa. Ciekawe, bo nie widać, żeby samochód stał krzywo.

PS. Jak przebijecie oponę to kupujecie nową czy dajecie do wulkanizacji?

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 09 wrz 2011 10:38:49
przez JJKILLER
jrzeuski napisał(a):
Arni napisał(a):...Słyszałeś kiedyś o MacGywerze? Brał u mnie korepetycje

Tak, wiem. Mówił mi o tym jak Go uczyłem robić śmigłowiec z zapałek i betoniarki.

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 09 wrz 2011 15:46:09
przez oposs
jrzeuski napisał(a):Satysfakcja z naprawy jest o wiele większa niż z kupna nowego

Klocki hamulcowe też regenerujesz? Wycinasz z drewna dębowego i kleisz na gumę arabską?
Pasja a druciarstwo to dwie różne sprawy, wykasuj temat i zapomnimy o sprawie

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 09 wrz 2011 16:33:58
przez wikked
jrzeuski napisał(a): Niestety takie świry są już wymierającym gatunkiem zaciekle tępionym przez konsumpcyjne społeczeństwo

to akurat dobry znak.

Co do amora to powinieneś rozpieprzyć drugi, wylać olej z niego do bańki to będziesz bardzo dokładnie wiedział ile powinno być. Potem odlejesz połowę, drugą połowę uzupełnisz olejem roślinnym ze smażenia frytek (po cholerę ma się marnować). Rzeźbę w gównie i tak robisz to będzie chociaż "hu..owo jednakowo".

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 10 wrz 2011 01:14:22
przez JJKILLER
wikked napisał(a):
jrzeuski napisał(a): Niestety takie świry są już wymierającym gatunkiem zaciekle tępionym przez konsumpcyjne społeczeństwo

to akurat dobry znak...

Zła odpowiedź ;)
Przez takie myślenie mamy na rynku "prawie" same jednorazówki, z autami, telewizorami, lodówkami, itp. włącznie. Dawniej tu się coś naprawiło, tam się coś zregenerowało i było cacy, choćby nasze autka. Zobacz jakich tematów na naszym forum jest najwięcej, "jak zrobić", "jak naprawić". Moje autko jest jednym z najstarszych w naszym FanKlubie (ma prawie 20 lat) ale dzięki takim naprawom, wymianom i regeneracjom jest nadal sprawne. To o czym pisze jrzeuski "zaciekle tępionym przez konsumpcyjne społeczeństwo" to raczej wynika z tego że "lepiej kupić nowe, bo po co robić stare i zepsute" i dzięki temu mamy np. auta, które po 5ciu latach trafiają z zachodu na "złom" do Polski.
Nikt nie mówi o robieniu hamulcy z drewna bo trzeba było by mieć trociny w głowie aby na taki pomysł wpaść, ale chyba niektórzy już zapomnieli jak w dobie deficytu regenerowało się szczęki hamulcowe zrywając zdarte okładziny i nitując (a później klejąc) nowe (nie dębowe), no chyba że nie wiedzą że tak się robiło...
Poza tym, skoro regenerowanie jest takie beee, to czemu nikt nie leci po nowy alternator czy rozrusznik do sklepu, tylko kombinuje jak by go tu zregenerować? Czy naprawdę chodzi tylko o KASSE, czy może oprócz oszczędności dochodzi jeszcze "a może da się naprawić i dalej śmigać, może to tylko jakaś błahostka..."

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 10 wrz 2011 09:49:00
przez olszak1000
Witam ,zdecydowanie popieram takie podejście.Może i nie warto ale facet jest ciekawy ma czas i ochotę to sobie robi.Ja wiem że większość to tylko nowe części kupuje a przynajmniej tak pisze(wystarczy przejrzeć tematy na forum co się chce dopasować od innych aut) ale jak ktoś pisze że się bawi w domowe regeneracje to już be.A te wszystkie zmiany typu "SPOA" sztywny most z przodu itp. to co w profesjonalnych warsztatach jest robione?. Dajcie spokój .

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 10 wrz 2011 10:26:02
przez lysy
JJKILLER napisał(a):....... wymianom i regeneracjom jest nadal sprawne.


Diagnosta prawde Ci powie.....

JJKILLER napisał(a): to czemu nikt nie leci po nowy alternator czy rozrusznik do sklepu, tylko kombinuje jak by go tu zregenerować?


Alternator i rozrusznik jest elementem ktory NIE wplywa na bezpieczenstwo prowadzenia samochodu a amortyzator TAK, na prowadzenie, droge hamowania itd

To jest drobna roznica........

Jak kogos zabijesz to wtedy nie bedzie wytlumaczenia ze zregenerowales na chwile i wlasnie jechales do warsztatu na wymiane....

PRECZ DRUCIARSTWU

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 10 wrz 2011 11:06:48
przez Arni
Coniektorym ciśnienie skacze chyba jak widza że ktoś cos kombinuje po swojemu. Chce rzeźbić to niech robi - niektorzy lubia dłubać i tyle.
jrzeuski napisał(a):PS. Uwagi o bezsensowności tego pomysłu sobie darujcie.
chyba wyrażnie pisze , że zdaje se sprawe z tego że to jest do dupy pomysł, więc odpusccie sobie komentarze, szczególnie takie w stylu tego durnego obrazka zaraz na poczatku.

Re: Reanimacja amortyzatora

PostNapisane: 10 wrz 2011 14:08:35
przez wikked
Arni napisał(a):Coniektorym ciśnienie skacze chyba jak widza że ktoś cos kombinuje po swojemu. Chce rzeźbić to niech robi - niektorzy lubia dłubać i tyle.
jrzeuski napisał(a):PS. Uwagi o bezsensowności tego pomysłu sobie darujcie.
chyba wyrażnie pisze , że zdaje se sprawe z tego że to jest do dupy pomysł, więc odpusccie sobie komentarze, szczególnie takie w stylu tego durnego obrazka zaraz na poczatku.

@arni kazdy coś dłubie w Naszych gównolotach bo takie fury, ale to co Jacek chce zrobić zagraża bezpieczeństwu nie tylko samego zainteresowanego, ale też innych uczestników nie mówiąc o jego rodzinie. To co robi (lub chce zrobić) to typowa, rasowa, "rzeźba w gównie" i nikt kto chodź trochę ma pojęcie do czego służy amortyzator nie zrobi takich cudów właśnie z powodu zbyt wielkiego ryzyka na jakie naraża rodzinę i innych kierowców. Nikt nie może oczekiwać nie komentowania takich idiotyzmów. To już nie jest A. Słodowy "Zrób to sam" , MacGyver, czy inny "pomyslowy Dobromir", tylko idiotyzm typowy wymysł "ku..wy i szatana".
trzymajmy się prostej zasady: przesada ale w granicach rozsądku" (najlepiej zdrowego rozsądku).

Sorry, ale przypuszczam że inni "komentujący nie po myśli" maja podobne zdanie.