Okazało się że nawet dobrze złożyli ale coś się pobawili pompą.
Auto przez to dymienie i brak mocy zjadło 2 komplety świec (po prostu się wypaliły).
Udało się dojechać do Krakowa, gdzie po nocy na parkingu i wymianie świec żarowych udało się odpalić.
Nie pracuje równo (jak by na jeden cylinder słabiej) jest taka wibracja. Mocno daje sadzami. Jak się odpali na zimno (kiedyś na prawdę odpalał od strzała, teraz trzeba kręcić z 5s żeby zaskoczył) obroty są prawidłowe na poziomie 900obr/min, niestety, kawałek się przejedzie i na biegu jałowym kręci się 1100-1150obr/min.
(wkurzam się jak można tak [wulgaryzm] tak fajnie jeżdżące kiedyś auto)
Pewnie nie d się tego samemu wyregulować tylko trzeba znowu do jakiś fachowców oddawać?
Czy jest jakaś metoda regulacji wtrysku na wyczucie?
PS: Jak patrzę na te świece, które były nowe jakieś 200km temu:
Zastanawiam się, czy jeżeli silnik miał niewłaściwą mieszankę (nie mogli go dobrze ustawić w warsztacie) do tego stopnia że nie jeden ale dwa komplety świec tak zeżarło, to czy mogło dojść też do jakiś innych uszkodzeń (zawory, tłoki, uszczelka, pierścienie...) ?