Zaczęło się 1-go listopada --- pojechałem na cmentarz , próbuję zgasić światła postojowe i nic --- przełącznik " pstryka " ale światła nie gasną podobnie jak podświetlenie deski . Wyjąłem przełącznik , zsunąłem wtyczkę i dalej nic , światła nadal się palą . Zdjąłem klemę z akumulatora , zgasły . Wracam po godzinie , zakładam klemę i ... wszystko działa . Przełącznik zapala i gasi światła zupełnie normalnie . Pomyślałem iż gdzieś coś zamokło bo deszcz lał cały dzień .
Do dziś wszystko było wporządku a dziś dokładnie to samo --- znów postojówki nie gasną i znów zdjęcie klemy załatwia sprawę ------ ciekawe na jak długo ?
Już tu kiedyś pisałem --- strasznie fajny samochód ta Frota ------ sam się psuje i sam się naprawia