Moją mamę NKWD goniło przez 3 lata po Rossiji, przeżyła dzięki... Niemcom. Tak, tak, takie sytuacje się zdarzały.
Mój dziadek z kolei też podżył na Syberii, ale prysnął z Andersem i przeszedł cały szlak do Monte Cassino - to ja się piszę na "etap afrykański", bo zimy nie cierpię, a upały uwielbiam. A jeszcze, jak Jacek sugeruje jakieś szpeja...
A przygodę i emocje to sobie uczestnicy i życie same sprowadzą
A co do pomysłu na wyprawę klubową... rodzi mi się na 2012, ale to muszę uporządkować, "urodzić", "zdoktoryzować" się z tematu i wtedy zapodam.
BALKANDRIVER
