Zmobilizowana upałami postanowiłam w końcu założyć ten temat, by zapytać Was o zdanie.
W poprzedniej pracy z ustaleniem terminu urlopu w okresie wakacyjnym był straszny problem, bo wszyscy wtedy chcieli. W sumie ja też, ale tylko ze względu na dzieci. I czekałam aż dzieci będą duże, żebym już nie musiała brać urlopu w lecie. Dzieci podrosły, pracę zmieniłam
Chodzi mi o to, że wolałabym sobie wziąć urlop przed sezonem (kwiecień-początek czerwca) lub po sezonie (końcówka września-październik). Argumenty za: taniej,
brak upałów. Argumenty przeciw? jedyny jaki przychodzi mi do głowy to taki, że fronterowe wyprawy są organizowane tylko w lecie.