Chcąc ograniczyć niepotrzebne nerwy i wydatki oraz wizyty w warsztatach do minimum, wszelkie wymiany płynów (tzw. serwis) dokonuję częściej niż jest to przewidziane.
Dodatkowo, z racji użytkowania przedmiotowego pojazdu jako dodatkowego środka transportu do celów czysto rekreacyjnych, nie osiąga on dużych przebiegów, a mianowicie 10 tys. km/rok.
Tym samym moja obecność w serwisach naprawczych ogranicza się praktycznie do 1 wizyty rocznie.
Nadmieniam, że pojazd ten był zawsze przedmiotem moich marzeń.
Po prostu ma bardzo klasyczną i proporcjonalną sylwetkę, gabaryty - takie w sam raz, no i ten dźwięk silnika.
Był nieosiągalny dla mnie finansowo w latach swojej produkcji i dlatego obecnie, bezpośrednio po zakupie obiecałem sobie doprowadzić go do stanu prawie że fabrycznego.
Trwało to pół roku i koszt naprawy przekroczył wartość zakupu, ale teraz przez okres ponad 2 lat od zakończenia zmagań z naprawami, a raczej dostępnością części zamiennych, cieszę się z każdej chwili, kiedy zjeżdżam nim z asfaltu
Do rzeczy:
- olej silnikowy i wszystkie filtry co 10 tys. km (co 1 rok).
- pozostałe płyny (mosty, reduktory, skrzynie biegów, ukł. sprzęgłowe, hamulcowe, wspomagania, chłodnicze) co 20 tys. km (co 2 lata)
Olej MOTUL. Dlaczego?
Dużo o nim słyszałem, czytałem i myślałem, że to fanaberie motoryzacyjnych maniaków. Myślę olej jak olej. Grunt to regularna wymiana. Zawsze lałem do swoich pojazdów CASTROL, MOBIL1 i inne im podobne.
Raz dałem namówić się mechanikowi i nie żałuję. Jest rewelacja. Silnika praktycznie nie słychać.
Teraz leję go do wszystkich swoich samochodów, tylko oczywiście w innej specyfikacji.