przez wikked » 20 mar 2009 08:13:46
Rzecz dzieje się w szpitalu psychiatrycznym. Od wielu lat
przebywam tam pan Tadek. Pan Tadek nie odezwał się do nikogo przez ten
okres i generalnie zajmuje się patrzeniem w okno. Pewnego letniego
popołudnia za oknem pojawia się ogrodnik, który nawozi grządki z
truskawkami. Po godzinie wpatrywania się w ogrodnika pan Tadek
pomalutku
wstaje i rusza w stronę okna, otwiera je powoli, patrzy na ogrodnika,
patrzy na truskawki i wypowiada zdanie:
- A co pan robi?
Konsternacja. Wszyscy pacjenci i personel zupełnie zszokowani -
pan Tadek się odezwał! Ogrodnik odpowiada:
- Ja, panie Tadku, nawożę truskawki.
Pan Tadek myśli i w końcu:
- Co???
Ogrodnik:
- No... posypuje je nawozem.
Pan Tadek po namyśle:
- Co?
Ogrodnik:
- No ... posypuje truskawki gównem, żeby były lepsze.
Pan Tadek myśli:
Aha...
Pan Tadek zamyka pomału okno i zamyślony wraca na miejsce.
Siada i myśli.
Po pól godzinie wstaje, podchodzi do okna, otwiera je i mówi:
- Wie pan co? Ja truskawki posypuje cukrem, żeby były lepsze,
ale ja to podobno poj...bany jestem.
Pilne pytane. Proszę o pomoc.
Potrzebuję wyczerpującej odpowiedzi. Z góry dziękuję.
Jakiś czas temu zacząłem podejrzewać swoją żonę o zdradę. Skąd się
dowiedziałem? No bo zachowywała się typowo dla takich sytuacji. Gdy
odbierałem telefon w domu, po drugiej stronie odkładano słuchawkę. Miała
często spotkania z koleżankami, niespodziewane wyjścia na kawę czy po
książkę. Na pytanie z kim z naszych wspólnych znajomych się spotyka
odpowiadała, że są to nowe przyjaciółki i ja ich nie znam. Zazwyczaj
czekam na taksówkę, którą ona wraca do domu, jednak żona wysiada
kilkaset metrów wcześniej i resztę drogi idzie na nogach, tak że nigdy
nie widzę jakim samochodem przyjeżdża i z kim. Kiedyś wziąłem jaj
komórkę, tylko aby zobaczyć która godzina. Wtedy ona po prostu dostała
szału i zakazała dotykać jej telefonu. Przez cały ten czas nie mogłem
się zdecydować, by porozmawiać z nią o tym wszystkim. Pewnie nie
dowiedziałbym się prawdy, gdyby nie przypadek. Pewnej nocy żona
niespodziewanie gdzieś wyszła. Ja się zainteresowałem, że coś nie
tak.Wyszedłem na zewnątrz. Postanowiłem schować się za naszym
samochodem, skąd był doskonały widok na całą ulice, co pozwoliłoby mi
zobaczyć, do jakiego samochodu wsiądzie. Kucnąłem przy swoim wozie i
nagle z niepokojem zauważyłem, że tarcze hamulcowe przy przednich kołach
mają jakieś brunatne plamy, podobne do rdzy.
Proszę mi odpowiedzieć, czy ja mogę jeździć z takimi tarczami
hamulcowymi, czy trzeba je stoczyć?
Jeżeli natomiast trzeba ja wymienić, to czy można zamontować tańszy
zamiennik, a nie oryginalne, a jeżeli tak, to które najlepiej ???